Polska szkoła wymaga natychmiastowych zmian. Trwanie w przedwiecznych (dosłownie) schematach nie zaprowadzi do szczęśliwej przyszłości ani naszych dzieci, ani nas samych. A dokąd nas zaprowadzi? Strach myśleć…
Najpierw o zagrożeniach dla świata w sensie szerokim. Są wśród nich: zmiany klimatyczne, idący za nimi kryzys związany z dostępem do wody, pandemie wirusowe, których ma przybywać, ale także ogromne zasięgi depresji i – uwaga! – samotności, kryzys demograficzny, starzenie się nowoczesnych społeczeństw oraz przeludnienie w krajach słabo rozwiniętych, kryzys wartości, migracje związane z poszukiwaniem terenów nadających się do życia, wyprzedzanie możliwości naszego mózgu przez technologie… To zapewne nie wszystko, ale i tak wystarczy.
Aby uratować świat
Tak, tak… to nie przesada – aby uratować świat potrzebne są wspólne działania przede wszystkim na rzecz klimatu, który nie potrafi i nie ma zamiaru niczego z nami negocjować, i nic nie robi z tego, że wciąż mamy inne, „ważniejsze” problemy, niż globalne ocieplenie i jego konsekwencje. Ale czy my potrafimy działać wspólnie? Czy świat, wszystkie (!) jego kraje są w stanie podjąć wspólny wysiłek walki o istnienie świata? Czy mamy realne podstawy, by w to wierzyć?
Prognozy i badania naukowców wykazują, że mamy jeszcze 30, 40, może 50 lat w miarę znośnego życia, potem warunki egzystencji spowodowane kryzysem klimatycznym staną się trudne do przetrwania, a w wielu częściach świata będzie to po prostu niemożliwe.
Naukowcy mówią, że ignorowanie wyników prognoz sprawi, iż temperatura na świecie podniesie się nie o 2, a o 3 stopnie Celsjusza i to już do 2050 roku. Pokrywy lodowe nie będą miały szans na utrzymanie się w obecnym stanie, susze staną się potężne do tego stopnia, że zdołają zniszczyć las Amazonii. Następstwem utraty naszych zielonych płuc może być tylko samonapędzająca się tragedia. Po prostu – klimat wpadnie w koleinę bez możliwości wyskoczenia z niej.
Nie możemy nic nie robić. Nie możemy wciąż dyskutować. Nie ma już czasu na nic, poza działaniem. Musimy zmienić swoje codzienne przyzwyczajenia, systemy zarządzania, politykę, edukację. Przede wszystkim musimy zmienić się wszyscy, w przeciwnym razie zmiana nie będzie wystarczająca, by powstrzymać katastrofę.
Co trzeba robić?
Nade wszystko trzeba o tym mówić.
Trzeba oszczędzać wodę.
Ograniczyć spożycie mięsa.
Unowocześnić rolnictwo.
Zmniejszyć konsumpcję.
Korzystać z energii odnawialnej.
Uwrażliwiać się na potrzeby drugiego człowieka.
Nauczyć się działać wspólnie.
Znaleźć rozwiązanie dla problemów przeludnienia.
To oczywiście nie wszystko, ale na ten moment wystarczy… Każdy z powyższych punktów można rozpisać na dziesiątki konkretnych działań.
To co każdy z nas może zrobić już dziś, to np.: oszczędzanie papieru, wody, energii, benzyny, mięsa, wyeliminowanie starego pieca, założenie paneli słonecznych, wybudowanie domu energooszczędnego, korzystanie z deszczówki, posiadanie własnych warzyw, a przynajmniej ziół na balkonie, korzystanie z transportu miejskiego, ograniczenie plastiku…
Czyż nie jest powinno to być programem nauczania w szkołach? Wg mnie tak, a jeśli tak się nie stanie, nasza cywilizacja nie przetrwa, doświadczy za to realnych cierpień. Ach, nie…. Powinienem napisać inaczej: To nie nasza cywilizacja, to MY i nasze DZIECI doświadczymy cierpień i to – jak mówią ci, którzy się na tym znają – już bardzo niedługo…
35% globalnej powierzchni lądu oraz około 55% światowej populacji będzie przez 20 dni w roku narażone na śmiercionośne warunki, poza progiem ludzkiej przeżywalności – piszą autorzy raportu opracowanego w Breakthrough National Centre for Climate Restoration z Melbourne.
Być może jest to ostatni moment, by szkołę w Polsce popychać nie w kierunku kolejnych lekcji historii, ale w kierunku przyszłości, by była dłuższa i bardziej znośna, niż wskazują na to aktualne przewidywania i oceny.
Ilustracja: Pixabay
Dodaj komentarz