CIO i CFO – w obłokach

Robert Jesionek

Przypatrując się bliżej pracy zarówno CFO, jak i CIO, trzeba przyznać, że to naprawdę menedżerska elita, niejednokrotnie wręcz artyści biznesu. Dlaczego więc tak często ma miejsce między nimi tak trudny dialog (żeby nie powiedzieć – konflikt)? Niektórzy twierdzą, że dlatego iż ci „biznesowi ARTYŚCI”, to jedocześnie tacy trochę „biznesowi AUTYŚCI”. Jedna literka, a jednak robi różnicę…

O tego rodzaju „autyzm” posądza się CIO i CFO właśnie z powodu ich głęboko posuniętej specjalizacji, która wymuszając na nich posługiwanie się hermetycznym językiem jest w stanie doprowadzić do osunięcia się w egzystencjalną i biznesową samotność graniczącą z wyobcowaniem… Zdanie to może wydawać się komuś próbą obrażenia któregoś CIO lub CFO; podkreślam jednak, że jest wręcz przeciwnie – troska przeze mnie przemawia i sympatia.

Brak porozumienia między naszymi menedżerami objawia się w takich na przykład wypowiedziach CIO, które od lat skrzętnie notuję (są autentycznie autentyczne):

„SLA zostało wymyślone, jako rodzaj dupokrytki. Nie znam nikogo, kto widział dobrze działające SLA”.
„Tam, gdzie IT zajmuje istotniejszą rolę w organizacji, CIO raportuje bezpośrednio do CEO. Gdy CIO bywa podległy CFO, to delikatnie mówiąc, nie jest to najszczęśliwszym rozwiązaniem”.
„Relacje między CIO i CFO byłyby cudowne, gdyby nie dwie kwestie – budżet i konieczność raportowania”.
„IT traktowane jako centrum kosztów to tragedia dla firmy!”
„CFO nie pojmuje możliwości nowoczesnego IT”.
„CFO musi zrozumieć, że korzyści z IT to nie tylko pieniądze”.
„CFO męci coś o redukcji kosztów zamiast powiedzieć, o co mu konkretnie chodzi”.

Zaś CFO tak się wyraża (nie mniej autentyczne wypowiedzi; tylko trzy, ale za to bardzo często powtarzane):

„Zakładanie, że dział IT miałby w jakiś sposób czerpać finansową korzyść z dobrodziejstw swoich projektów jest mi obce, gdyż przeczy założeniu o jego roli służebnej wobec biznesu”.
„IT często koncentruje się na technologii, na maszynach, gadżetach, zatracając się w tym wszystkim i czasem gubiąc po drodze użytkownika. Finansistom zależy na efektywnym wdrażaniu konkretnych rozwiązań”.
„Ja po prostu kompletnie nie rozumiem, o czym oni do mnie mówią”.

Wnioski same cisną się na usta. Trudność dialogu między kosztownym IT i oszczędnymi finansami dotyczą najczęściej braku zrozumienia jednego hermetycznego obszaru przez inny, równie hermetyczny. Czasem wynika to również z wojny interesów IT – Biznes, która zniechęca do zbyt dokładnego wzajemnego liczenia się i rozliczania. Ale z całą pewnością, kluczową sprawą jest komunikacja, a właściwie jej niedostatki.

Chcąc być sprawiedliwym (choć w felietonach podobno wcale nie musi o to chodzić) należałoby dodać, że relacje między CIO i CFO poprawiają się z roku na rok i jest to efekt obustronnego wysiłku i wzajemnego edukowania siebie. Obie grupy rozumieją się coraz lepiej i mówią do siebie coraz bardziej zrozumiałym dla obu stron językiem. Wynika to także z tego, że zadania CIO zmieniają się bardzo dynamicznie. Jeszcze parę lat temu sformułowanie o jego „służebnej roli wobec biznesu” było niemal magicznym argumentem w sytuacjach konfliktowych, który każda ze stron wykorzystywała w zależności od kontekstu – jako argument za czymś lub przeciw czemuś. Mało kto mówił o tym, że IT ma prawo zarabiać na zewnątrz firmy. Dziś to nie jest żadne odkrycie, a innowacyjne wsparcie IT dla organizacji oraz jego strategiczna, doradcza rola są tym, do czego (prawie) wszyscy świadomie dążą. Wystarczy spojrzeć na grafikę przygotowaną przez KPMG, by przekonać się, że rola działu IT i CIO jest dziś stokroć bardziej biznesowa, niż parę lat wstecz. CFO jako (bardzo często) bezpośredni przełożony CIO zapewne docenia tę sytuację.

Kliknij, by powiększyć:

Na koniec chcę wszystkim CIO i CFO czytającym ten felieton zadedykować piosenkę znaną i lubianą w epoce słusznie minionej, śpiewaną przez Jerzego Połomskiego do słów Jacka Korczakowskiego – niech wzbudzi ona w Państwa sercach odrobinę nadziei i zagrzeje do dialogu…

 

Tak daleko nam do siebie i tak blisko
Jak na wyciągnięcie dwojga dłoni
I nikt nie wie, jeszcze nie wie, czy to iskra
Czy to między nami miłość płonie
Tak daleko nam do siebie i tak blisko
Jeszcze dzielą, a już łączą słowa
I nie wiemy, czy to nieba się kołyszą
Czy to my, czy to my w obłokach…

Ilustracja pochodzi z Pixabay i przedstawia Stonehenge – jedną z najsłynniejszych europejskich budowli megalitycznych, pochodzącą z epok neolitu i brązu. Kromlech ten najprawdopodobniej związany był z kultem Księżyca i Słońca. Księżyc mógł symbolizować tutaj kobietę, Słońce – mężczyznę. (za Wikipedią).

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*