Czy wszyscy jesteśmy millenialsami?

Robert Jesionek

Pokolenie Y…. Millenialsi… Jak pokazują badania – ich praca musi być dla nich sensowna. Są pewni swoich kompetencji i tego, że znalezienie nowego zajęcia to naprawdę nic strasznego. Bardziej niż pieniądze cenią sobie osobisty rozwój i aktywność. Nikomu nie ufają na wyrost. Jeśli chcesz być dla nich autorytetem, to… rzeczywiście musisz być prawdziwym autorytetem. Mają potrzebę bycia odpowiedzialnymi za swoje zadania. A poza tym, świat dla nich nie kończy się na firmie, lubią się dobrze zabawić, a atmosferę w pracy muszą mieć swobodną, czasem wręcz odjechaną.

Rocznikowo nie jestem 'igrekiem’ choć w wielu kwestiach czuję się jak jeden z nich. Ale skoro kilka lat starszy ode mnie Grzegorz Turniak, mówi o sobie, że jest najstarszym millenialsem w Polsce, to dlaczego podobnie nie mógłbym i ja?😉

Myślę, że ogromną siłą wszystkich ludzi z pokolenia Y – tych rocznikowych i tych, którzy się nimi 'tylko’ czują – jest poczucie sensu w tym co robią oraz umiejętność znalezienia dystansu w dobrej zabawie. Idealnie jest, gdy praca pozwala łączyć jedno z drugim. Od jakiegoś czasu blisko współpracuję z Clouds On Mars. To organizacja o kulturze startupowej, w której dostrzegam ogromne zasoby entuzjazmu, opisanego przez jedną z firmowych wartości: HAVE FUN – MAKE BUSINESS. Ula Cholewa napisała o tym swój tekst Good Idea – go for it!Rób to co kochasz, a nigdy nie będziesz pracował – mówił Konfucjusz i stało się to jednym z najbardziej rozpoznawalnych zdań, motywujących miliony ludzi na przestrzeni wielu wieków – notuje Ula w swoim artykule. I ja także uwielbiam to zdanie Konfucjusza! Jego kontynuację odnajduję w książce pt. „Serce i portfel. Być sobą w pracy”, którą napisał Dariusz Duma:

„Rób to, co kochasz” jako strategia na życie zawodowe ma jedną zaletę, którą warto zapamiętać: jest zdrowsza. Okazuje się, że ci, którzy pracują z sercem, mają mniej kłopotów z nadciśnieniem, wrzodami, kręgosłupem i cukrzycą, niż ci, co pracują „z biodra”. Siła spójności, bycie tu i teraz, osobiste zaangażowanie, koncentracja – mniej męczą. Szybciej wypoczywasz, gdy czeka cię zajęcie, które lubisz.

I na koniec jeszcze inspiracja z innej książki, tym razem Jim’a Collinsa pt. „Od dobrego do wielkiego”. Autor pisze w niej o zasadzie jeża, która mówi mniej więcej tyle: W pracy koncentruj się na tym, w czym możesz być najlepszy na świecie, na tym co cię osobiście kręci i co jednocześnie przynosi efekt finansowy. Reszta przyjdzie niejako sama. Wspomniana wcześniej Ula Cholewa, która zainspirowała mnie do napisania tych paru zdań, mówi podobnie:

Każdy z nas jest w czymś lepszy i w czymś gorszy, różnimy się i nie ma najmniejszego sensu udawanie, że wszyscy będziemy tak samo dobrzy np. z matematyki. Odkrycie tego, w czym jesteśmy najlepsi i rozwijanie się w tym do poziomu mistrzostwa jest jednym z najsilniejszych motywatorów w pracy!

Nie jestem dobry z matematyki…. Ale i tak mam farta, bo pracuję z ludźmi, z którymi mogę się realizować. Wielu z nich to millenialsi – prawdziwi, albo mentalni, ci którzy zasadę jeża odkryli dla siebie w stopniu doskonałym. I ja także robię to co potrafię, co mnie kręci, co przynosi efekty, a dodatkowo mam okazję w zespole wypić wspólne piwo, albo ulubiony koktail z mango i pogadać o czymś, co wychodzi również poza tematy biznesowe. Tylko tyle i aż tyle. A Ty, bez względu na to, czy jesteś millenialsem, czy nie – też masz takiego farta?

Na zdjęciu – z przyjaciółmi z Clouds On Mars oraz z tajemniczym astronautą! – niektórzy z (bezalkoholowym) koktailem z mango 😉

Ilustracja główna: Pixabay

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*