Julia Patorska, Deloitte
O Przemyśle 4.0 mówi i pisze się coraz więcej. W Davos zagadnienia związane z czwartą rewolucją przemysłową były jednym z głównych tematów, nie pomijając jednak kluczowych kwestii społecznych czy środowiskowych, które również wybrzmiały podczas tegorocznego forum ekonomicznego. Czy rzeczywiście zmiany, które aktualnie obserwujemy są tak duże i istotne, jak wcześniejsze rewolucje – maszyna parowa, elektryfikacja czy informatyzacja? Moim zdaniem, nie bez powodu mówimy o kolejnym przełomie, który nie jest już tylko futurologią, a dzieje się na naszych oczach. Warto zatem mieć je szeroko otwarte i umieć umiejętnie wykorzystać ten moment.
Czym jest Przemysł 4.0
Sformułowanie definicji tego, co można rozumieć pod pojęciem czwartej rewolucji przemysłowej, nie jest łatwe. Dotykamy tutaj szeregu zagadnień, które w sumie dają istotną i ogromną zarazem zmianę w procesach wytwórczych.
Tak jak we wcześniejszych rewolucjach i tym razem celem jest zwiększanie produktywności i lepsze dostosowywanie produktu do potrzeb odbiorców.
To wszystko ma odbywać się z poszanowaniem otoczenia, wypracowując wartość dla szerszego grona odbiorców przy minimalizacji kosztów zewnętrznych. Wydaje mi się, że wcześniejsze rewolucje były jednak łatwiejsze do zrozumienia – jeden impuls zmieniał cały łańcuch wartości. Tym razem jest nieco inaczej. Nakłada się równolegle szereg technologii i odmiennych zachowań, które zintegrowane prowadzą do nowego spojrzenia na produkcję dóbr i usług.
Jednym zdaniem, Przemysł 4.0 tym różni się od wersji poprzedniej, że łącząc istniejące technologie równocześnie zaciera granice między sferami fizyczną, cyfrową i biologiczną procesów wytwórczych.
Czwarta rewolucja przemysłowa w praktyce
Nic lepiej nie zobrazuje zmian, jak żywy przykład. Dla mnie najłatwiejsze do uchwycenia i tym samym wytłumaczenia są zmiany zachodzące w motoryzacji, gdzie podnoszenie efektywności produkcji wpływa istotnie na pozycję konkurencyjną producentów i odbywa się z myślą o poszanowaniu środowiska. Jest to widoczne w wytwarzaniu na coraz większą skalę bezemisyjnych samochodów, czy wykorzystywanie coraz bardziej zaawansowanych materiałów, w tym także pochodzenia biologicznego (wyściółki tapicerki z owczej wełny, elementy z biopolimerów). Następnie wymienić można prace nad pojazdami autonomicznymi i szerokim zastosowaniem sztucznej inteligencji i big data już podczas użytkowania pojazdu. Na końcu łańcucha dodatkowo jeszcze włączane są także roboty do rozbiórki zużytych pojazdów po to, by w bardziej efektywny sposób wydobyć materiały i zachować ich wartość. Dzieje się to przy pomocy wsparcia regulacyjnego, ale choćby projekt ICARRE 95 (w którym udowodniono możliwość recyklingu i odzysku energetycznego 95 proc. pojazdu, mierząc to jego masą), pozwala dostrzec istotną pozycję samego producenta w dziejącej się zmianie.
Ale czy przykład branży motoryzacyjnej możemy uznać za zwiastun i pewnik dziejącej się rewolucji? Przykłady, które podałam dotyczą różnych wytwórców, często nie są ze sobą jeszcze powiązane w spójną całość. Rozdźwięk pomiędzy możliwościami a rzeczywistością potwierdza także badanie Industry 4.0, które Deloitte przeprowadził na kadrze kierowniczej firm i agencji rządowych w 19 liczących się gospodarkach z całego świata.
Jakie czynniki będą miały największy wpływ na zmiany w firmach?
Respondenci rozumieją zachodzące zmiany w ich otoczeniu, ale niekoniecznie potrafią je wykorzystać. Oceny są niejednoznaczne. Zdaniem aż 87 proc. respondentów Przemysł 4.0 może doprowadzić do zmniejszenia różnic społecznych i ekonomicznych, ale równocześnie pojawiają się obawy, czy kadra jest odpowiednio przygotowana i czy generalnie społeczeństwo posiada oczekiwane kompetencje (tylko jedna czwarta ankietowanych uważa, że posiada odpowiednie zasoby osobowe do sprostania wyzwaniom przyszłości). Kto zatem ma tę zmianę wdrażać, nie jest do końca jasne dla kadry kierowniczej. Podobnie w obszarze technologii, dostrzegając jej znaczenie w obserwowanych zmianach nie zawsze respondenci potrafili biznesowo uzasadnić inwestycje w technologie, które w ich otoczeniu były realizowane
Sprzeczności, które wykazało cytowane badanie da się łatwo uzasadnić jeszcze niewielkim zintegrowaniem zachodzących zmian i często brakiem synergii pomiędzy ulepszeniami. Wskazuje to raczej na początek drogi do ugruntowanej pozycji Przemysłu 4.0, choć niewątpliwie kierunku jej zmienić się już nie da.
Polski Przemysł 4.0
Warto zatem zadać pytanie o przygotowanie Polski do czwartej rewolucji przemysłowej. Myślę, że aby dana gospodarka mogła wykorzystać najlepiej możliwości Przemysłu 4.0, konieczne są następujące czynniki: istotny udział przemysłu w generowaniu PKB, zaawansowanie technologiczne kraju oraz wysoki kapitał społeczny, który umożliwi integrację innowacji i sieciowe wykorzystanie osiągnięć w poszczególnych sferach. Ważne zatem, aby przyjrzeć się, gdzie na tej mapie znajduje się Polska, czy jest gotowa stanąć do wyścigu o ważną międzynarodową pozycję.
Jedną z cech ostatnich dwóch dekad w wielu krajach był malejący udział przemysłu przetwórczego w wartości dodanej wytwarzanej przez całą gospodarkę. Mogliśmy to zaobserwować w USA czy ogółem w strefie euro. Polsce jednak udało się zachować poziom industrializacji z końca XX w., ale działo się to także dzięki bezpośrednim inwestycjom zagranicznym. Nasze przewagi w tym zakresie jednak wynikały przede wszystkim z niższych kosztów osobowych przy relatywnie ich wysokiej jakości. Dodatkowo polski przemysł jest rozdrobniony. Brakuje nam dużych przedsiębiorstw ze znacznym kapitałem, gdzie więcej wydaje się na badania i rozwój, a efekty skali istotnie podnoszą produktywność. W efekcie dzisiejszy przemysł może mieć problem z utrzymaniem wysokiego poziomu generowanej wartości dodanej w PKB. Kwestie zaawansowania technologicznego mogą być kolejną barierą. W szeregu różnorodnych rankingów mierzących naszą pozycję globalną w zakresie stosowanych technologii, gotowości adaptacji nowych rozwiązań IT czy też ogólnego środowiska sprzyjającego kreacji i zmianom w ramach czwartej rewolucji przemysłowej plasujemy się w czwartej/piątej dziesiątce świata (38 miejsce na 127 w Global Innovation Index 2017, 42 miejsce na 139 w Networked Readiness Index 2016, 23 miejsce na 28 krajów UE w Digital Economy and Society Index 2017). Badanie Deloitte w zakresie dojrzałości ekosystemu startupów także potwierdza dystans, który dzielimy do czołówki gospodarek w tym zakresie.
Co gorsza, jako narodowi trudno nam jest się porozumiewać. Cechujemy się dużą nieufnością wobec innych, nie zawsze potrafimy współpracować widząc możliwość osiągniecia celu w sytuacji „win-win”. O niskim, a co gorsza spadającym kapitale społecznym nie zawsze mówi się w kontekście biznesu, ale w mojej opinii to jeden z większych hamulców zmian.
Biorąc pod uwagę powyższe uwarunkowania Polska nie jest jeszcze gotowa na czwartą rewolucję przemysłową. Pocieszające jest to, że na wielu innych rynkach Przemysł 4.0 też dopiero raczkuje. „Czwarta rewolucja przemysłowa zmieni świat, ale tylko 14 proc. zarządzających jest na nią gotowych” – powiedział Punit Renjen, CEO Deloitte Global w Davos cytując przeprowadzone przez firmę badanie.
Zatem szansa czy gwóźdź do trumny?
Choć poruszone struny na temat perspektyw Polski nie wybrzmiewają optymistycznie, myślę, że wciąż można próbować wyzwania przekuwać w sukcesy. Problemy demograficzne i obecnie obserwowane perturbacje na rynku pracy w Polsce mogą prowadzić do zwiększenia inwestycji w technologie, które będą zastępowały człowieka i tym samym podnosiły produktywność. Rozdrobnienie przemysłu może wpływać na większą elastyczność i szybsze dostosowywanie się do koniecznych zmian. A technologie informatyczne, które wykorzystujemy m.in. do komunikacji, będą wymuszać współpracę. Na końcu bowiem wszyscy pozostajemy ludźmi i im więcej człowieczeństwa zachowamy, tym większej liczbie ludzi pomogą w życiu zdobycze czwartej rewolucji przemysłowej.
Dodatkowo, bardzo ważną rolę w zmianie może odgrywać świadomy konsument. To w końcu on dokonuje wyborów na rynku. Nowoczesne metody komunikowania pomagają konsumentom zdobywać informacje i w rzeczywistości można dostrzec dialog pomiędzy dostawcą produktów czy usług oraz tymi, którzy je kupują. Jeśli dostrzegalny będzie rozdźwięk między deklaracjami firmy a rzeczywistością, którą oferuje, sukces tego podmiotu jest wątpliwy.
Ilustracja: Pixabay