O kondycji rynku pracy nie świadczy sam wskaźnik bezrobocia. Dużo większą rolę odgrywają: współczynnik zatrudnienia i skala bierności zawodowej. Wyniki te nie są zadowalające, bo liczba niepracujących w wieku produkcyjnym znowu wzrosła – podaje GUS.
Choć w Polsce stopa bezrobocia plasuje się na rekordowo niskim poziomie – z mniejszymi wahaniami – i mogłoby się wydawać, że cieszymy się bardzo dobrą koniunkturą gospodarczą, nic bardziej mylnego. Faktyczne słabości ukryte są w bardzo wysokim wskaźniku bierności i coraz niższej aktywności zawodowej. W efekcie borykamy się z ogromnym deficytem kadrowym, a prognozy demograficzne również nie wróżą dobrze na przyszłość.
– Największe niedobory odnotowuje branża budowlana, produkcyjna, handel detaliczny oraz stale rozwijający się rynek IT. Jednocześnie, niemal połowa Polaków nie pracuje – zgodnie z najnowszymi danymi GUS w pierwszym kwartale 2019 r. było ich 13 mln 365 tys. na ponad 16 mln pracujących. W tym 5 mln to osoby w wieku produkcyjnym. To znaczy, że na 1000 osób pracujących przypada aż 862 niepracujących lub biernych zawodowo[i] – podkreśla Michał Młynarczyk, dyrektor zarządzający firmy rekrutacyjnej i outsourcingowej Devire.
Dlaczego nie pracują?
Wśród ogółu biernych zawodowo zdecydowaną większość stanowią emeryci (54,6%) oraz osoby, które nadal się uczą i/lub uzupełniają kwalifikacje (16,4%). Wciąż jednak pozostaje liczna grupa osób w wieku produkcyjnym, które nie kwapią się do podjęcia pracy. Najczęściej dzieje się tak dlatego, że obciążają ich obowiązki rodzinne (31,9%) są dotknięci chorobą lub niepełnosprawnością (25%) albo po prostu są zniechęceni bezskutecznością poszukiwań pracy – jest to blisko 250 tys. osób biernych zawodowo. Ostatnią grupę stanowią poszukujący pracy, ale niegotowi do jej podjęcia[ii].
– Co 3 osoba w wieku produkcyjnym nie podejmuje się pracy ze względu na obowiązki rodzinne. Większość z nich to kobiety. Przyczynę upatruję w programie 500+, który choć okazał się olbrzymim sukcesem, jako program socjalny, to niestety ma też skutek uboczny. Jest nim masowa dezaktywizacja zawodowa kobiet. Szczególnie w świetle planowanego rozszerzenia programu na pierwsze dziecko, matki w rodzinach wielodzietnych dostały silny bodziec do niepodejmowania działalności zawodowej i to one będą w przyszłości najszybciej rosnącą grupą nieaktywnych – dodaje Michał Młynarczyk.
Tylko co trzeci, młody Polak jest aktywny na rynku pracy
Coraz większym problemem staje się także aktywność zawodowa Polaków. Wyniki z najnowszego badania BAEL (IQ2019) są alarmujące – liczba aktywnych uczestników rynku pracy zmniejszyła się zarówno w odniesieniu do IV kwartału 2018 r., jak i analogicznego okresu poprzedniego roku. Jednocześnie wzrosła grupa biernych zawodowo. W tym duży udział mają osoby młode, ponieważ tylko co trzeci młody Polak jest aktywny (34,2 proc. osób 15-24 lat), czyli pracował lub – mimo bezrobocia – aktywnie poszukiwał zatrudnienia i był gotowy do jego podjęcia[iii].
Ciekawe dane na temat młodych przedstawił Eurostat, określając ich mianem NEET-ów (z ang. not in employment, education or training). Mają 20-34 lat, nie pracują i nie kształcą się. W całej UE jest aż 16,5 proc. NEET-ów, czyli około 15 milionów osób w wieku produkcyjnym. Polska plasuje się nieco poniżej średniej unijnej – 16,4 proc.[iv]. W prawdzie od 2013 roku odsetek NEET-ów w Polsce systematycznie spada, ale nadal jest to ogromny, niewykorzystany potencjał.
Zdaniem Michała Młynarczyka program rządowy ulga dla młodych, który ruszył od 1 sierpnia 2019 roku, polegający na likwidacji podatku PIT dla pracowników do 26-go roku życia, jest dobrą odpowiedzią na problem aktywizacji zawodowej. Obecnie klin podatkowy (różnica pomiędzy kosztem pracodawcy, a tym co faktycznie dostajemy na konto – około 35%) dotykał najbardziej właśnie ludzi młodych, wchodzących na rynek pracy oraz najgorzej zarabiających. W efekcie trafiali do szarej strefy lub zniechęceni rezygnowali z podjęcia działalności zawodowej. Należy zauważyć, że klin podatkowy w Polsce jest i tak stosunkowo niski na tle bardziej rozwiniętych gospodarek europejskich. Np. w Belgii wynosi on około 54%, a w Niemczech 48%. Jednak faktem jest, że od ponad dekady wskaźnik ten rósł, demotywując coraz większą część społeczeństwa do podjęcia aktywności zawodowej[v].
Szara strefa pochłania potencjalnych pracowników
Warto też zauważyć, że dodatkowym problemem pozostaje istniejąca w Polsce szara strefa w zatrudnieniu – szczególnie popularna w branży budowlanej, pomocy domowej i opiece nad dziećmi, czy też pracy w gospodarstwie. Popularyzacja portali internetowych takich jak OLX czy Allegro spowodowała pojawienie się grupy osób nieaktywnych zawodowo, które „dorabiają” poprzez mikro handel lub krótkoterminowy wynajem mieszkań. Co ciekawe, szara strefa zmniejszyła się znacznie w stosunku do ubiegłych lat. Jak podaje Instytut Analiz i Prognoz Gospodarczych (IAPG) w swoim najnowszym raporcie „Szara strefa 2019″ – udział szarej strefy w polskiej gospodarce wyniesie w tym roku 17,2 proc. (w 2015 r. było to 19,2 proc.). Nadal jednak szacuje się, że pracuje w niej ponad 800 tysięcy Polaków i wciąż rosnąca liczba obcokrajowów, przekraczająca już pół miliona osób[vi].
Co zrobić z milionami obywateli, którzy przebywają w domach?
Na rynku pracy można zaobserwować coraz większą tendencję do faworyzowania zawodów wymagających wysokich kwalifikacji. Dlatego tak ważne jest inwestowanie w kształcenie osób, które przez długi czas były poza rynkiem pracy lub których umiejętności mogą być nieaktualne.
– Polityka zatrudnienia koncentruje się głównie na osobach bezrobotnych i do nich kierowanych jest większość działań. Biorąc pod uwagę fakt, że pracodawcy wciąż narzekają na brak rąk do pracy, warto zwrócić uwagę na dostępną, ale bierną pulę pracowników. Szczególnie w kontekście kobiet, które po urlopach macierzyńskich decydują się zostać w domu, przez co od lat przeważają w grupie nieaktywnych. Dzieje się tak, ponieważ młodzi rodzice nadal nie mają możliwości łatwego pogodzenia opieki z pracą – dodaje Michał Młynarczyk.
Perspektywa na przyszłość wygląda jeszcze gorzej, gdy spojrzymy na dane demograficzne. Według Eurostatu wskaźnik obciążenia demograficznego w Polsce zwiększa się rok do roku. Jeszcze w 2017 na jedną osobę w wieku powyżej 65 lat przypadały cztery osoby w wieku produkcyjnym (24,2 proc.[vii]), a już w 2018 roku wskaźnik ten wyniósł 25,3%, co daje tylko 3 osoby w wieku produkcyjnym na jednego emeryta[viii]. W praktyce oznacza to dalsze nasilanie się deficytu pracowników.
[i] GUS, Informacja o rynku pracy w pierwszym kwartale 2019 roku (dane wstępne)
https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-bezrobotni-bierni-zawodowo-wg-bael/monitoring-rynku-pracy-kwartalna-informacja-o-rynku-pracy-w-pierwszym-kwartale-2019-r-,12,37.html
[ii] GUS, Informacja o rynku pracy w pierwszym kwartale 2019 roku (dane wstępne)
[iii] GUS, Informacja o rynku pracy IQ2019
[iv] Eurostat https://appsso.eurostat.ec.europa.eu/nui/submitViewTableAction.do
[v] https://www.bankier.pl/wiadomosc/Kto-pracuje-w-szarej-strefie-7622284.html
[vi] Raport „Szara strefa 2019” Instytut Analiz i Prognoz Gospodarczych:
http://www.ipag.org.pl/Content/Uploaded/files/IPAG_Szara_Strefa_2019.pdf
[vii] Eurostat
https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=File:Population_age_structure_indicators,_1_January_2017_(%25).png
[viii] Eurostat
https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=File:Population_age_structure_indicators,_1_January_2018_(%25).png
Źródło: Tekst nadesłany przez firmę Devire, autor bloga wcale nie musi podzielać tych poglądów.
Ilustracja: pixabay
Dodaj komentarz