Analizując wypowiedzi szefów firm, menedżerów, urzędników, również polityków, da się słyszeć niezaprzeczalną dumę z „polskiego informatyka”. Tymczasem raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego, wylewa kubeł zimnej wody na głowy rozgrzanych komentatorów wskazując na brak 150 tys. pracowników. Wtóruje im fundacja digital Poland. Okazuje się, że szorujemy podłogę w zestawieniu prezentującym udział specjalistów ICT w ogólnej grupie pracowników. Z wynikiem 3,5% zajmujemy trzecie od końca miejsce w Unii Europejskiej. Czy jest się czego bać?
Podczas debiutu nowej wersji GPT-4, Sam Altman, szef Open AI tweetował ku chwale Jakuba Pachockiego, polskiego programisty, który przewodził zespołowi badawczemu i został doceniony za „techniczną wizję” nowego modelu językowego. To tylko jeden z tysięcy przykładów pokazujących, że programiści z polskimi korzeniami tworzą wyjątkowe technologie i pracują nad kodem wielu przełomowych rozwiązań cyfrowych. Czy te „głośne” przykłady nie przysłaniają faktycznych problemów?
Brakuje prawie 150 tys. specjalistów ICT
Zagłębiając się w statystyki absolwentów uczelni kształcących w naukach ścisłych (Science, Technology, Engineering, Math) zwraca uwagę kształt wykresu tworzonego na bazie GUS, który przypomina bardziej zjazd z Gubałówki, niż wspinaczkę na Eiger. W roku 2017/2018 r. progi uczelni technicznych opuściło 109,124,podczas gdy 4 lata później było to 71,779. W Unii Europejskiej ten trend jest przeciwny, bo udział absolwentów STEM w ogólnej liczbie osób opuszczających progi akademii wzrósł z 18,5% do 21% w latach 2014-2020. Statystyki oczywiście można czytać w różny sposób, bo gdyby porównać wyniki liderów – Szwecji, czy Finlandii (sięgają 8%) to w wartościach bezwzględnych, już nie byłoby by tak różowo i w sumie to nie mamy się czego wstydzić. Spójrzmy jednak na potrzeby. Według rachunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego, by dogonić średnią unijną, potrzebujemy w krótkim czasie niemal 150 tys. specjalistów ICT. To ponad trzy czwarte ich przyrostu z ostatniej dekady (od 2012 r.). Co zrobić, by przyspieszyć ten wyścig, tym bardziej, że tempo cyfryzacji wcale nie spada?
Szkoleniowa ofensywa gigantów
Pierwszy kierunek wyznaczają inicjatywy światowych gigantów. W lutym 2023 r. Microsoft informował o przeszkoleniu blisko 411 tysięcy specjalistów IT, przedstawicieli biznesu, partnerów, uczniów i studentów. Akcja jest związana z zapowiedzianym 3 lata wcześniej programem inwestycyjnym. Google również podkreśla szereg inicjatyw edukacyjnych z obszaru chmury obliczeniowej, w których uczestniczyło kilkanaście tysięcy specjalistów. Najwięksi gracze rynku IT szukają nie tylko Polaków, ale również otwierają się na potencjalnych pracowników z Ukrainy. Amazon Web Services zainicjował projekt IT Skills 4U, który zakłada przeszkolenie do czerwca 2023 r. 10 tysięcy mieszkańców Ukrainy w zakresie umiejętności chmurowych. Kluczowy element programu stanowi wirtualna tablica ogłoszeń, na której partnerzy programu, w tym DXC Technology mogą zamieszczać informacje o organizowanych programach stażowych, szkoleniach, a także aktualnych ofertach pracy. DXC ruszyło właśnie z nowym projektem wspierającym neuroróżnorodność w Polsce. Dandelion, bo o nim mowa, to międzynarodowa inicjatywa stworzona przez DXC, umożliwiająca osobom z diagnozą autyzmu, ADHD czy dysleksji zdobycie doświadczenia w obszarze IT. Do projektu, do tej pory z powodzeniem realizowanego w Australii i Nowej Zelandii, dołączyła właśnie Polska.
Programowanie bez znajomości kodu
Drugi kierunek pozwalający zasypać lukę kompetencyjną, prowadzi ku osobom, które dotychczas nie miały nic wspólnego z kodowaniem. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu narzędzi no-code/low-code, które dają szansę osobom „nietechnicznym” w budowaniu prostych aplikacji. Microsoft stworzył pakiet rozwiązań, funkcjonalności i platform danych Power Platform wpisujących się włąś nie w trend no-code/low-code. Zapewnia osobom nieposiadającym wykształcenia programistycznego możliwość szybkiego tworzenia aplikacji odpowiadających na konkretne potrzeby biznesowe. Być może sam ten potężny zestaw narzędzi nie jest jeszcze niczym niezwykłym. Niezwykłe jest jednak to, że do jego wykorzystania i obsługi nie potrzeba sztabu informatyków czy programistów. Aby stworzyć bota lub aplikację nie potrzebna jest bowiem umiejętność programowania. Wszystkie działania mają charakter intuicyjny. W efekcie niemal każdy pracownik, który umie posługiwać się komputerem, po krótkim szkoleniu jest w stanie wykorzystać każde z tych rozwiązań, aby wdrożyć je w firmie. Do tego implementacja tych rozwiązań nie wymaga inwestycji w sprzęt, taki jak sieć firmowa czy serwery – wszystko bazuje na technologii chmurowej.
Gdzie developerowi się nie chce, tam AI pośle?
Czy dylematy z uzupełnieniem braku specjalistów na rynku IT nie rozwiąże AI? Toczy się obecnie głośna dyskusja o tym, czy chatGPT jest w stanie pisać kod lepiej niż „żywy” programista. Przykłady automatyzacji przez AI prostych zadań w pracy programistów to już realny scenariusz. Co więcej, „sztuczne oko”, może wyłapać błędy kodu niczym dobry korektor. Kto powinien się obawiać? Raczej juniorzy, niż seniorzy. Bo to właśnie Ci drudzy zaczynają wprowadzać AI do swoich procesów pracy, eliminują asystentów. Odpowiadając na pytanie, czy AI wyeliminuje programistów, dzisiaj można już przyznać, że na pewno tych, którzy nie umieją jej wykorzystać do swojej pracy 😉.
Źródło zdjęć: Pixabay.com
Dodaj komentarz